 |
Kaliski Klub Filmowy Amatorska grupa filmowców
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Czw 19:17, 18 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Dzięki Syla I nie poddawaj się, tylko głupcy się poddają.
Tak więc i ja się nie poddaję i piszę o kolejnym filmie, który oglądałam w wakacje. "Europa" Larsa von Triera (pewnie się pomyliłam w pisowni nazwiska, sorry). Film powalił mnie na kolana. Po pierwsze niezwykle ciekawa historia, acz o wymiarze uniwersalnym. Po drugie - zdjęcia... Niesamowite, często z dziwnej perspektywy, co sprawia wrażenie jakbyśmy oglądali momentami czyjś sen. Ogólnie film jest czarno-biały, ale czasami pewne kadry, albo tylko wybrane elementy w kadrze są w kolorze. Świetnie to wyglądało w scenie, kiedy zza drzwi do łazienki wyciekała kałuża czerwonej krwi.
Wszyscy bohaterowie w niezwykle przekonywający sposób odegrali swoje role, szczególnie główna postać grana przez mało znanego aktora Jean-Marc Barra (chyba).
Film jest z pogranicza gatunków. Jak sam reżyser to ujął "Europa jest thrillerem i melodramatem z elementami komicznymi". Trier inspirował się filmem Hitchcocka "Zawrót głowy", którego jeszcze nie widziałam, ale jestem go bardzo ciekawa.
Musicie koniecznie obejrzeć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Nie 22:53, 21 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
K***a mać, przez ostatnie 45 minut pisałam post o 3 filmach jakie widziałam przez weekend i wszystko poszło w cholerę. &%$*%$#^)$*#!!!!
Zaraz rozwalę to g***o!
Nie, no sorry... Idę spać. O filmach napiszę kiedyś. Musze ochłonąć.
A tak sie namęczyłam. F**k.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pon 18:44, 22 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Nie no chyba nie jest mi dane napisać tego posta. Znowu wszystko mi się skasowało, na szczęście tym razem dopiero zaczynałam pisać. Pozwolicie zatem, że podzielę ten post na krótsze, w razie gdyby znowu miałoby mi coś nie pójść.
A więc, miniony weekend minął mi m.in. na oglądaniu filmów i to nie byle jakich.
Zaczęło się od "Exils" Toniego Gatlifa. Jest to film drogi. Dwoje młodych francuzów wyrusza w podróż do Algierii, aby odnaleźć swoje korzenie, co jak mają nadzieję, pomoże im znaleźć swoje przeznaczenie.
Film działa głównie obrazem i muzyką, czyli tym, co lubię najbardziej Mało w nim dialogów, za to bardzo treściwych i emocjonalnych. Momentami robi się trochę nudnawo, nie uświadczysz żadnych zwrotów akcji, w ogóle akcji tutaj niewiele. Historia toczy się powolnym tempem, jest czas na podziwianie widoków, przypatrzenie się tubylcom z mijanych krajów, na własne przemyślenia. Gdyż, jak to ładnie napisano na opakowaniu "prawdziwą podróż odbywamy w głąb siebie".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pon 19:10, 22 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
W sobotę wciągnęłam "Requiem dla snu". Mocne kino. Jeśli ktoś z Was ma jakiekolwiek pociągi do jakiśkolwiek nielegalnych substancji wspomagających koniecznie musi obejrzeć ten film. Pokazuje on w bardzo sugestywny sposób, co te "szity" mogą zrobić z człowieka.
Podobało mi się to, że obok młodych ludzi i ich uzależnienia od "dynamitu", poruszono tutaj problem starszego pokolenia. Jedną z głównych postaci jest matka innego bohatera, która popada w uzależnienie od leków na odchudzanie (swoja drogą co za skurwiele przepisują ludziom amfę pod nazwą pigułek na odchudzanie, ciekawa jestem czy tak rzeczywiście jest w Ameryce).
Film jest nieco przerysowany, ale to przerysowanie działa jak środek wyrazu. Jednocześnie bardzo orginalne zdjęcia, dobra muza i znakomita gra aktorska sprawiają, że całość wali Cię prosto w twarz. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam filmu, którego akcja była tak skonstruowana. Zaczyna sie trochę z zaskoczenia, potem powoli nabiera tępa i zaczyna pędzić, coraz szybciej i szybciej... i BACH! koniec. Końcowe sceny były już tak naładowane emocjami i ... wszystkim, że myślałam, że nie dam rady. Dlatego uprzedzam wrażliwców takich jak ja. Po filmie możecie czuć się zmolestowani psychicznie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek C.
guru filmu
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz
|
Wysłany: Wto 14:36, 23 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Hmm, "Pozegnania z Afryka" nigdy nie widzialem, nie czytalem tez ksiazki (w rece wpadl mi tylko jakis gazetowy artykul o Karen Blixen), za to pamietam piekny motyw muzyczny z tego filmu autorstwa Johna Barry'ego. Zdjecia do filmu robil o ile pamietam David Watkin, jeden z ludzi, ktorzy pod koniec lat 60. zmienili estetyke zdjec, wprowadzajac bardziej naturalistyczne efekty, oparte na stosowaniu miekkiego swiatla, wykorzystywaniu Slonca i swieceniu tylko z jednej strony (bo Slonce tez jest jedno).
"Casablanca", dla mnie to tez swietny film. Najlepiej oglada sie go jak ktos cie porzuci akurat, mocniej sie przezywa te klimaty i uczy na pamiec tekstow Bogarta. Ingrid Bergman (dla mnie muza Hitchcocka przede wszystkim) przepiekna, swietna koncowka, kultowe dialogi (chociaz slynne "Zagraj to jeszcze raz, Sam" ani razu nie pada w takiej formie). Taki staroszkolny film z czasow, kiedy ludzie jeszcze wiedzieli jak sie rezyseruje.
O "Europie" wiele nie powiem, bo nie widzialem (kiedys mignal mi kawalek w telewizji, ale akurat nie mialem ochoty obejrzec). Ale jesli mialbym ogladac cos von Triera (slabo znam jego tworczosc), ten film poszedlby na pierwszy ogien. Bardzo ciekawia mnie takie tematy jak swiat tuz po wojnie (szczegolnie taka ruina jak Niemcy po drugiej swiatowce), to mi sie kojarzy daleko z taka ksiazka "Tecza grawitacji" Pynchona, ktora musze kiedys dorwac. I Jean-Marc Barr nie jest takim nieznanym aktorem, gral glowna role w "Wielkim Blekicie" Luca Bessona.
"Exils", film Tony'ego Gatlifa. Wczesniej zrobil on taki film "Vengo", pol-musical o flamenco. Ciekawy koles, wlasnie jego pomysl na kino jest taki chyba, ze malo fabuly, malo postaci, duzo etnicznosci i muzyki. Chodzi mu chyba o to, zeby podroz bohaterow byla nasza podroza. Ciekawe, chcialbym zobaczyc (ale najchetniej w kinie, z odbrym dzwiekeim, jakos slabiej odbieram takei poetyckie filmy na dvd).
"Requiem dla snu" nigdy nie widzialem do konca wlasnie z powodow, o kotrych wspominasz (przerysowana, targajaca uczuciami narracja, ciezki temat). ALe Aronofsky to ciekawy gosc, taki filmowy. Pare sekwencji jest niesamowitych, podoba mi sie jak on buduje pewne podobienstwa albo kontrasty za pomoca montazu. Musze kiedys obejrzec ten film jeszcze raz, ale sam sie boje .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 22:49, 23 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
dokładnie, nie polecam nikomu oglądanie "Requiem..." samemu. Pozostanie po tym samemu ze sobą musi być bynajmniej ciężko i dziwnie.
chciałam jeszcze coś skrobnąć o "Ghost dog", którego mi pożyczyłeś. Nie wiedziałam, że to film Jima Jarmusha. Ale od razu widać, że to jego dzieło. Uwielbiam ten jego klimat. Takie gangsterskie, bardzo groteskowe kino (twardzi ludzie z mafii, którzy ciągle oglądaja kreskówki, albo ciągle mają między soba jakieś ostre porachunki i myślisz że chodzi o dużą kasę, a nie stać ich na czynsz), ze świetnymi dialogami, które mnie po prostu rozwalają. Ale nie każdy to lubi.
Poza tym uwielbiam zdjęcia do jego filmów, nie wiem czy zawsze kręci je ten sam koleś. Dużo zdjęć nocą, odblaski latarni w karoserii aut, w ogóle fajne światło. I ten główny bohater, który rzeczywiście wyglada trochę jak taki Burek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek C.
guru filmu
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz
|
Wysłany: Wto 23:00, 23 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
"Ghost doga" tez nigdy do konca nie obejrzalem (a nawet od polowy). Moze to i zle, ale film, w ktorym platny morderca uzywa golebi pocztowych zeby odbierac wiadomosci od szajki geriatrykow-mafiozow jakos tamtego dnia kiedy to sobie wlaczylem, nie przypadl mi do gustu.
Cytat: | Poza tym uwielbiam zdjęcia do jego filmów, nie wiem czy zawsze kręci je ten sam koleś. Dużo zdjęć nocą, odblaski latarni w karoserii aut, w ogóle fajne światło. |
Zwykle robi je Robbi Muller (czolowka wsrod operatorow, bardzo powazany). Ale nie weim, czy we wszystkim wspolpracuja, pewnie byly jakies wyjatki. Sprawdz goscia w necie, zdziwisz sie z rezyserem z ktorego kraju pracowal.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sob 16:40, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
wybaczcie moja długą nieobecność. W tym roku naprawdę ciężko u mnie na studiach, a w każdej wolnej chwili jeżdżę odwiedzać znajomych po kraju ;P
Tak sobie pomyslałam, że skoro pisze prackę licencjacka na temat filmó eksperymentalnych, to mogę wrzucać Wam fragmenty o filmach, które mogły by Was zainteresować.
Na początek wrzucę analizę "Metropolis". Tekst nie został jeszcze skorygowany. Jest surowy. Jeśli zainteresują Was te starocie o których piszę powrzucam więcej tekstów.
Schyłek ekspresjonizmu w kinematografii wyznacza monumentalne dzieło Fritza Langa „Metropolis” z 1926 roku. Jest to wizja miasta przyszłości z XXI wieku. Film stanowi tryptyk wraz z wcześniejszymi dziełami - „Nibelungi” i „Dr Mabuse”, które opowiadały odpowiednio o przeszłości i teraźniejszości państwa niemieckiego.
W „Metropolis” społeczeństwo podzielone jest na dwie kasty – robotniczą i elitę rządzących. Pierwsza codziennie zjeżdża do podziemi, aby w pocie czoła obsługiwać bezustannie, przez 10 godzin maszyny, które umożliwiają egzystencję miasta. Nawet zegar pokazuje 10, a nie 12 godzin, czyli tyle ile trwa jedna zmiana. Elita zamieszkuje najwyższe piętra strzelistych drapaczy chmur. Ich życie upływa beztrosko, na zabawach w bajecznych ogrodach i licznych przyjęciach. Pośród nich poznajemy syna władcy miasta. Młody chłopak nie zdaje sobie sprawy z ciężkiego życia robotników, aż do momentu, kiedy to poznaje piękną Marię, wieszczkę i przewodniczkę duchową biedoty. Głosi ona idee miłości i pokoju. Zaniepokojony jej charyzmą i dużą popularnością wśród ludu władca Metropolis nakazuje Rotwangowi, wynalazcy, który skonstruował sztucznego człowieka, by upodobnił go do Marii. Robot podburzy ludzi do buntu, który zostanie następnie stłumiony – co umocni władzę tyrana. Rzeczywiście dochodzi do powstania. W wyniku odejścia pracowników od maszyn dochodzi do poważnych awarii i zostaje zalana dzielnica mieszkalna robotników. Po stronie ludu opowiada się jednak syn potentata i wraz z Marią próbują zażegnać kryzys.
Film jest opowiedziany z olbrzymim rozmachem. Lang, z wykształcenia architekt, dużą wagę przykłada do przekonywujących dekoracji, modelunku światła i cienia i kompozycji. Roztacza przed widzami widok wielkiego miasta, z kilkuset piętrowymi wieżowcami, między którymi latają nowoczesne samoloty. Z kolei w podziemiach rządzą potężne maszyny, przy których pracownicy uwijają się niczym mrówki, poruszając się rytmicznie, jakby byli zahipnotyzowani. Lang porównuje tę machinerię do paszczy Molocha, który pożera ludzi.
Nie brakuje patetycznych scen i schematycznego, przerysowanego aktorstwa. Jedyną aktorką, która wyróżnia się na tle innych, jest Brigitte Helm, której gra wprawdzie pozostawia wiele do życzenia, ale jednak w mistrzowski sposób różnicuje kreacje delikatnej i niewinnej Marii oraz bezlitosnego, wyuzdanego i pozbawionego uczuć robota.
Na uwagę zasługują niektóre niebanalne pomysły twórców filmu: tłum bezimiennych postaci poruszający się apatycznie w stronę wind, które zatrzaskują się za nim niczym kraty więzienne i wiozą do podziemi oraz przyporządkowany każdemu z robotników numer, zamiast nazwiska są jak nieuchronne przeczucie, wizja horroru Auschwitz, czy też projekt metalowego robota o rysach twarzy i spojrzeniu przypominającym egipskie malowidło. Głęboko w pamięć zapadają także niektóre ujęcia: cień uciekającej Marii po drabinie, zmysłowy taniec robota i dziesiątki par wpatrzonych w niego oczu, ale również niezmierzona ilość niszczycielskich mas wody i tłumy uciekających statystów.
Oglądając ten film nie można jednak nie ulec wrażeniu, że forma przytłacza treść. Przy dużym zaangażowaniu w konstrukcję plastyczno-wizualną, zabrakło pomysłu na przekonywującą fabułę. Ciekawym pomysłem może się wydawać wizja podzielonego społeczeństwa przyszłości, ale szczęśliwe zakończenie, w którym miłość i pokój zwycięża jest po prostu naiwne.
Nie można jednak odebrać temu dziełu oryginalności. „Metropolis” stało się dziełem kultowym, które inspirowało wielu twórców filmów fantastyczno-naukowych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
asiula
amator
Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:50, 31 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Pamietam, ze bardzo zaskoczył mnie rozmach z jakim ten film zrealizowano. To były przecież 20 lata!! Ale zgodzę sie z Tobą : forma przytłacza treść. Pamiętasz teledysk "Qeen - radio ga ga" ? Jest zainspirowany tym filmem. W teledysku pojawiają się obrazy z "metropolis" a F.Mercury (nie wiem czy tak pisze sie jego nazwisko) przez chwilę sam zmaga sie z tym wilkim zegarem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pon 22:33, 31 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ej, nie pamiętam tego teledysku. To ciekawe, nie wiedziałam o tym... muszę obczaić. Dzięki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek C.
guru filmu
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz
|
Wysłany: Wto 12:18, 01 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Moze zamieszcze link, ktory przeslalem juz Maj na gg:
[link widoczny dla zalogowanych].
To opis jak zrobili efekty w Metropolis. Takie efekty mnie fascynuja! Wszystko w kamerze, zero postprodukcji - wymuszona perspektywa, wielokrotne ekspozycje, zdrapywanie azotku srebra z luster. Pro!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 15:03, 01 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Jeśli Cię to interesuje Piotrek, to musisz poczytać o filmach eksperymentalnych z lat 20-tych!
Oni robili takie niesamowite efekty i wszystko na taśmie - zdjęcia negatywowe, fotogramy, wielokrotne ekspozycje, animacje poklatkowe, itp. A wychodziły im naprawdę cudeńka. Mam na płycie filmy Themersonów. To dopiero byli eksperymentatorzy przez duże "E". Czytam teraz o nich, a potem piszę w mojej pracy. Wrzucę na bloga potem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez maj dnia Wto 15:03, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Śro 10:24, 02 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ostatnio widziałam dwa bardzo dobre filmy!
"Ghost world", który pozyczył mi Piotrek to opowieść o dwóch kumpelach, outsiderkach, które właśnie skończyły liceum i ... no właśnie, co mają dalej robić? Dziewczyny sa cyniczne, zlewają ze wszystkiego, ale czy pod ta skorupą ironii nie kryje się coś więcej? Enid pomoże dotrzeć do własnego ja dziwaczny, samotny facet w średnim wieku - Seymour, który początkowo był ofiara żartu przyjaciółek.
Przeczytałam gdzieś, że film powstał na podstawie komiksu. Dziwny to musi być komiks - we wszystkich toczy się wartka akcja, a tutaj mamy opowieść po prostu o życiu.
Znakomite dialogi - które beznadziei i monotonii codzienności narzucają humorystyczny wydźwięk. Świetna gra aktorska głównych postaci: Thora Brich (Enid), Scarlet Johansson (Rebeca) i Steve Buscemi (Seymour)
Reżyserem filmu jest Terry Zwigoff.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maj
reżyser
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Śro 10:37, 02 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
A wczoraj w końcu udało mi się obejrzeć "Infiltracje" Martina Scorsese'a. Świetny film sensacyjny, z wciągającą akcją i ciągle trzymający w napięciu - do ostatniej minuty. Leo di Caprio po raz kolejny udowodnił, że świetny z niego aktor. Jacka Nicolsona nie trzeba reklamować. Matt Damon jak zwykle trochę drewniany.
Mottem filmu jest kwestia Jacka Nicolsona "jeśli ktoś wyciągnie spluwę, to co za różnica czy jesteś gliną czy gangsterem?". Każdy praworządny obywatel odpowiedziałby, że przecież jest różnica! Ale jak to pokazuje film, nie wszystko jest takie proste...
Mimo stresu w jakim trzymał mnie ten obraz, pocieszałam się, że przecież to film amerykański, więc wszystko dobrze się skończy - przecież u nich zawsze musi być happy end. I tu się pomyliłam. Zakończenie bardzo zaskakujące - sowa motta się wypełniły.
Moja kumpela powiedziała mi, że kiedyś widziała japoński pierwowzór tego filmu, który ponoć niczym się nie różnił.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez maj dnia Śro 10:37, 02 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek C.
guru filmu
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kalisz
|
Wysłany: Śro 11:02, 02 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Tak, tak, "Ghost world" jest swietny. Dzis lubie juz inne rzeczy w kinie, ale ten obraz ma sile, bardzo do mnie przemowil.
"Infiltracja" mnie nie zachwycila, bo spodziewalem sie czegos wiecej niz zwyklego filmu sensacyjnego. Scorsese to taki filmowy koles, a ten film jest prosty we wszystkim - w rezyserii, w zdjeciach, w scenografii. Wiem, ze takie bylo pewnie zalozenie, ale nie podoba mi sie to. Nie jest to jednak najgorszy element filmu - jest nim Jack Nicholson, ktory strasznie przeszarzowal swoja role. Dobre rzeczy: role dwoch antagonistow (co ciekawe, nie spotykaja sie oni az do finalu, a laczy ich tylko to, ze sypiaja z ta sama kobieta, grana przez urocza Vere Farmige) zagrane sa swietnie (przede wszystkim Leo), chwilami swietny scenariusz. Wolalbym jednak, zeby wyrezyserowal ten film ktos inny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|